Postaram się napisać trochę o sobie, telefonach jakie posiadałem oraz zaprezentować Wam moje skarby. Będzie to dla wielu z Was swoista lekcja historii, dla reszty wspomnienia zamierzchłych czasów, ale mam nadzieję że każdy znajdzie tutaj coś interesującego =)
Dawno dawno temu, pod koniec XX wieku, kiedy to w naszym pięknym kraju raczkowały pierwsze trzy cyfrowe sieci komórkowe: Era, Plus GSM oraz IDEA Centertel a także jedna analogowa NMT Centertela, nie było jeszcze Sony Ericssona na świecie. Największą popularnością cieszyły się telefony takich marek jak Nokia, Siemens, Ericsson, Alcatel, Motorola, Sagem, Philips, Sony... były też inne, zapomniane już wynalazki jak Bosh, Maxon, Benefon czy Panasonic. Moje zainteresowanie telefonami komórkowymi rozpoczęło się w 1998 roku, kiedy to w domu pojawiła się widniejąca na załączonym obrazku Nokia 3110, kupiona za jedyne 595 zł w promocji Ery. Był to rewolucyjny wówczas produkt fińskiego producenta. Wyróżniał się stosunkowo małymi rozmiarami, wagą poniżej 150 gram, z powodzeniem mieścił się w kieszeni. Był to pierwszy model Nokii z funkcjonalnym klawiszem NaviKey, dzięki któremu można było obsługiwać telefon w zasadzie jednym przyciskiem. Pracował w systemie GSM 900Mhz, dzwonił i wysyłał smsy. Czegóż wówczas człowiek mógł chcieć więcej od telefonu? Podobno istniała do niej specjalna bateria z silniczkiem wibracyjnym, osobiście jednak nigdy takiej nie spotkałem. W 2002 roku postanowiłem mieć własną komórkę, kupiłem starter Idei POP i jakiś czas używałem tego zapomnianego już dzisiaj produktu fińskiej myśli technologicznej. Do dziś ten telefonik miło wspominam, dodam że po 12 latach od zakupu nadal działa i ma się świetnie =) Współczesnym telefonom niestety brakuje takiej solidności wykonania...
Drugim moim telefonem była zakupiona w komisie za 220zł Nokia 3210. Pierwszy telefon Nokii z wbudowaną anteną, o stosunkowo małych rozmiarach, posiadając takie funkcje jak: praca w trybie GSM 900/1800 MHz, Pisanie wiadomości tekstowych z użyciem słownika T9,wiadomości graficzne, zegarek, budzik oraz 3 gry: kultowy Snake, Rotation i Memory. Była również możliwość wymieniania obudowy. Ale największym atutem tego modelu była możliwość jego tuningu. Za jedyne 30 zł można było zamontować sobie silniczek wibracyjny (było stosowne miejsce na płycie głównej, bodajże jedynie wersje na rynek azjatycki miały go w standardzie), można było odblokować sobie dwie dodatkowe gry, a nawet zmienić kolor diód na inny i przerobić oprogramowanie na slang. Nie da się ukryć, że dzięki temu modelowi i jego następcy (3310) Nokia zarobiła fortunę i stała się czołowym producentem telefonów komórkowych na świecie. Byłoby tak zapewne do dziś, gdyby nie fakt, że w 2001 roku zawiązała się spółka joint venture Sony Ericsson Mobile Communication, która pokrzyżowała plany fińskiemu producentowi. Na początku 2003 roku musiałem sprzedać swoją podrasowaną Nokię 3210 gdyż...
Ileż można grać w Snake'a i Rotation, ścigać się na wibracjach na najdłuższym dzwonku Four Season i znosić zielone podświetlenie i piskliwe dźwięki Nokii? Postanowiłem zmienić telefon, tylko nie wiedziałem jaką Nokię sobie kupić. Motorole, Siemensy i inne azjatyckie wynalazki nie były brane pod uwagę. W lutym 2003 roku dowiedziałem się przypadkiem od znajomego kolegi o tym, że nowo powstała firma wypuściła na rynek telefon z kolorowym! wyświetlaczem i aparatem! co na owe czasy było istną rewolucją. Postanowiłem przyjrzeć się temu modelowi. Szybko pozbyłem się Nokii, uzbierałem potrzebną gotówkę i 14 kwietnia 2003 roku udałem się do ulubionego (nieistniejącego niestety już dziś) krakowskiego komisu Telmar, by kupić swojego pierwszego Sony Ericssona. Dziś, kiedy mija siódma rocznica odkąd jestem związany z firmą Sony Ericsson, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wydane wówczas 600zł było najlepszym wydatkiem, jaki mogłem wówczas uczynić. Dokładnie 14 kwietnia 2003 roku w godzinach popołudniowych stałem się posiadaczem swojego pierwszego Sony Ericssona, a był nim:
Sony Ericsson T300 Mira:
Sony Ericsson T300 - Jeden z trzech pierwszych produktów firmy Sony Ericsson przeznaczonych na rynek europejski, które zapoczątkowały istnienie naszej ulubionej spółki joint venture Sony Ericsson Mobile Communication. SE T300 o wdzięcznej nazwie kodowej Mira, oparty na pierwszej platformie SE DB1000 Martha, jest to klasyczny telefon typu "batonik" o wymiarach 106 x 48 x 21 mm, wadze 101 gram, który może pracować w trzech zakresach sieci GSM 900/1800/1900 co było znakomitymi parametrami na owe czasy. Nie zapominajmy, że wówczas prym wiodły ciężkie wielkie telefony głównie dwuzakresowe. Podstawową cechą, która odróżniała T300 od innych dostępnych na rynku modeli był 256 - kolorowy wyświetlacz o rozdzielczości 101x80 pixeli. Dzisiaj te liczby mogą śmieszyć, ale zapewne niewielu z Was może się pochwalić tym, że miało pierwszy w szkole i dzielnicy telefon z kolorowym wyświetlaczem. Ja miałem to szczęście Podobnych modeli było niewiele... Nokia 7650, która w 3 kwartale 2002 roku kosztowała w komisach ok. 4 000 złotych, Sony Ericsson T68i który ze względu na design i mało popularny wówczas bluetooth kosztował (w dniu zakupu mojego T300) ok 1100 zł i Sony Ericsson P800, który stał półkę wyżej i kosztował ok. 2600 złotych Wybór był niewielki, dopiero potem pojawiły się inne modele dla mas takie jak Siemens S55 czy Nokia 3510i. Poza kolorowym lcd, T300 oferował jako jeden z pierwszych możliwość robienia zdjęć. Co prawda nie miał wbudowanego aparatu, a dopinany pod data port aparat VGA MCA-25. Nie było to najlepsze rozwiązanie. SE T300 miał około 900 kilobajtów dostępnej pamięci. W aparacie natomiast mogło się pomieścić max. 512 kilobajtów danych. Starczało to na ok. 15 zdjęć w trybie VGA. Aby przenieść zdjęcia do komputera, należało je najpierw skopiować do pamięci telefonu, a następnie wysłać podczerwienią, kablem lub mms'em na inne urządzenie/komputer. Czasochłonne i żmudne zajęcie. Ale do MMS-ów, które wówczas były nowością, takie rozwiązanie w zupełności wystarczało. Dzięki SE T300 mogłem jako jeden z pierwszych testować mms-y w sieci IDEA, gdzie początkowo pakiet 50 mms-ów był za darmo. Niestety nie było zbytnio do kogo ich wysyłać, bo wszyscy mieli monochromatyczne telefony =) Oprócz możliwości robienia zdjęć, T300 Mira oferował także doskonałą polifonię, możliwość grania w kolorowe gry Mophun (C++) z dźwiękiem, możliwość podpinania akcesoriów Sony Ericssona takich jak aparaty MCA 20,25,30 (dwa ostatnie na zdjęciu),odtwarzacz mp3 Ericssona HPM-10 z kartą pamięci 32 Mb, zestawu słuchawkowego z radiem FM HPR-20 i wielu innych. T300 jest wyposażony w doskonałą baterię litowo - polimerową (co wówczas również było nowością) BST-22 o pojemności 700mAh, która do dziś w trybie czuwania wytrzymuje nawet 10 dni. Jest to możliwe dzięki atutom platformy DB1000 takim jak możliwość wyłączenia podświetlenia i możliwość zmiany czcionki na większą. Przez co możemy korzystać z telefonu w dzień zużywając przy tym minimalne ilości energii. Warto również wspomnieć, że do T300 można było dokupić przednie obudowy (tzw. snap-on cover) IST-21, dzięki czemu mogliśmy odmienić naszego Eryka. T300 w zasadzie zawiódł mnie tylko raz, w wakacje 2006 roku kiedy po zmianie karty sim zaczął się restartować co 5 sekund. Naprawiłem go w serwisie i służy dzielnie do dziś. Wprowadzenie na rynek Sony Ericssona T300 było rewolucyjnym krokiem w historii telefonii komórkowej. Za stosunkowo niewielkie pieniądze konsument otrzymywał innowacyjny produkt, wyprzedzający swoimi możliwościami produkty konkurencyjnych firm. Latem 2003 roku sieć komórkowa IDEA wprowadziła T300 do swojej oferty jako telefon za złotówkę, dzięki czemu rynkowa cena tego telefonu jeszcze spadła. Ludzie zaczęli robić telefonami zdjęcia, wysyłać mms-y, świat zaczął nabierać kolorów a spółka Sony Ericsson zaczęła przynosić zyski, dzięki czemu mogła udoskonalać swoje produkty. Sony Ericsson T300 jest wyjątkowy pod jeszcze jednym względem. Jest to pierwszy SE, którego można było tuningować nie tylko wizualnie (dzięki obudowom snap-on cover), ale i programowo. W drugiej połowie 2003 roku można było wgrać do niego soft od nowszego modelu T310, dzięki czemu zyskiwało się kalendarz i kultową grę Tony Hawk Pro Skater 4 :-)
Wielu z Was miało zapewne nie raz te dziwne myśli, że może Sony Ericsson nie jest tą jedną wymarzoną marką telefonów. Trudno w to uwierzyć, ale mi również niegdyś przyszły do głowy takie myśli. Oczywiście żadna z konkurencyjnych znanych w Polsce marek nie miała szans w porównaniu z Sony Ericssonem T300. Było to coś zupełnie nowego. W 2003 roku podczas pobytu w Wielkiej Brytanii, zaobserwowałem nowe zjawisko na rynku telefonii komórkowej. Raczkowała tam wówczas sieć "3", oferująca video połączenia w sieci UMTS. Pamiętacie futurystyczny film z 1993 roku "Człowiek Demolka" z Sylwestrem Stallone, w którym pokazano takowe połączenia? 10 lat później fikcja stała się faktem. W Londyńskich salonach sieci "3" można było obejrzeć pokazowe filmiki z transmisji telewizyjnych, wykorzystujące szybkie łącza 3g na pierwszych video telefonach Motoroli: . Telefony były wielkie, prądożerne, miały duże kolorowe dotykowe wyświetlacze, wbudowane aparaty do zdjęć oraz połączeń video i naprawdę robiły wrażenie. Zwłaszcza na przybyszach z kraju takiego jak Polska, gdzie nadal królowała Nokia 3310 W roku 2004, kiedy na dobre zagościły u nas kolorowe telefony, Sony Ericssony T290, T300, T310, T610, Nokie 3510i oraz 3100 masowo wciskane przez operatorów za złotówkę, a szczytem marzeń był Sony Ericsson K700i kosztujący miesięczną pensję dobrze zarabiającego Polaka, w Wielkiej Brytanii pojawiły się wyjątkowo tanie telefony. Wyobraźcie sobie, że ktoś Wam oferuje w ofercie na kartę najbardziej wypasiony telefon, jaki moglibyście sobie tylko wyobrazić i to za jedyne 45 zł bez podpisywania umowy. Nierealne? W Wielkiej Brytanii tak działo się naprawdę. Nie mogłem sobie darować takiej okazji, aby spróbować czegoś nowego, nie wyprodukowanego przez Sony Ericssona. Moim następnym telefonem był
NEC e313
NEC - japońska firma, znana w Polsce z monitorów oraz napędów optycznych, wypuściła na potrzeby sieci "3" model e313. Cechował się on dużymi rozmiarami 146 x 54 x 21 mm i sporą wagą 126 gram. Sprawiał wrażenie całkiem poręcznego pilota do telewizora. Był tak duży, że konstruktorzy umieścili mikrofon w połowie telefonu Ale wymiary w niczym nie przeszkadzały, bo telefon oferował naprawdę dużo: pracę w trybach GSM 900/1800/UMTS ogromny jak na owe czas wyświetlacz o rozdzielczości 176x220 pixeli i ponad 65 tysiącach wyświetlanych kolorów, wbudowany obrotowy aparat VGA służący także do połączeń video, wbudowaną pamięć 19MB! rozszerzalną o karty pamięci memory stick duo (do 128MB),wbudowany odtwarzacz MP3! oraz odtwarzacz video, a także w standardzie otrzymywało się dwie baterie litowo jonowe 1100 mAh i zestaw słuchawkowy. Całkiem sporo, jak na telefon za jedyne 45 funtów =) Zastanawiacie się pewnie po co dwie baterie... nie musiałem długo czekać aby się tego dowiedzieć. Nafaszerowana technologicznymi nowinkami bestia pożerała 1100 mAh baterię w nieco ponad dobę. Druga bateria była dodawana zapewne, aby zwiększyć czas czuwania do 2-3 dni NEC e313 okazał się hitem roku, zwłaszcza wśród Polaków masowo przybywających na Wyspy Brytyjskie. Dzięki internetowym serwisom aukcyjnym ten telefon w bardzo krótkim okresie zalał polski rynek GSM. Niestety w tej niskiej kuszącej cenie był zawarty jeden maleńki haczyk... niestety nikt na świecie nie potrafił odblokować tego telefonu z simlocka założonego przez sieć 3. Po powrocie do Polski uczestniczyłem (jak wielu mieszkańców tego kraju) w pielgrzymkach od komisu do komisu w poszukiwaniu chociaż jednego fachowca, który potrafiłby zdjąć simlocka z NEC-a. Jeszcze w wakacje w internecie można było znaleźć masę porad jak zdjąć simlocka z NEC-a. Wystarczyło wpisać określony ciąg znaków i kod, a telefon miał się rzekomo odblokować. Niestety kod nie działał, a po 5 nieudanych próbach telefon ulegał totalnemu zablokowaniu. Dodatkowo pojawiła się usterka software, polegająca na bardzo częstym resetowaniu się telefonu, który samoczynnie gasł, wyświetlał biały ekran a potem irytujący napis "Please wait, initiating". W grudniu 2004 nareszcie wyszła solucja, jak odblokować NEC-a i za spore pieniądze można było zdjąć simlocka. Niestety bardzo wadliwy software, brak jakiegokolwiek supportu producenta, brak jakichkolwiek możliwości domowej naprawy, brak części w serwisach, szybko padający port ładowania i wymiany danych, brak standardowej transmisji danych typu irda/bluetooth, szybko zdzierająca się obudowa sprawiły, że wróciłem do swojego Sony Ericssona T300 i raz na zawsze wybiłem sobie z głowy produkty innych firm.
Rok 2005 - Święta Trójca rozpoczyna nową erę w świecie GSM
Czas mijał, na światło dzienne wychodziły coraz to nowsze modele, o lepszych parametrach technicznych. Najważniejsze z nich, będące częścią mojej kolekcji, omówię w dalszej części tej strony. W 2004 roku poprzysiągłem sobie, że od tej pory w grę wchodzą jedynie produkty Sony Ericsson. I tak też się stało. Rok 2005 był wyjątkowo ważnym rokiem w historii firmy Sony Ericsson, a także w historii telefonów komórkowych. To właśnie w 2005 roku Sony Ericsson zaprezentował 3 najważniejsze produkty, które odmieniły na zawsze spojrzenie klienta na nowy telefon. Wielokrotnie na łamach tego forum możecie spotkać się z określeniem "święta trójca". Oto i ona:
Sony Ericsson W800i Sony Ericsson K750i Sony Ericsson D750i
Wyglądają podobnie, a de facto to jeden i ten sam telefon w trzech postaciach. Są równie ważne dla fanów marki Sony Ericsson, jak Bóg pod postacią Trójcy Świętej dla ludzi wierzących. Wszystkie z nich mają podobne wymiary: 100.0 x 46.0 x 20.0 mm , wagę ok. 99 gram i różnią się jedynie obudową oraz oprogramowaniem. Zastosowano w nich 256k kolorowy wyświetlacz o rozdzielczości 176x220 pixeli. Wyposażono je w doskonały aparat 2 MPx z autofocusem, doświetlany podwójną diodą led (pełniącą również funkcję latarki). Zainstalowano w nich ok. 34 MB pamięci wbudowanej a także slot kart pamięci Memory Stick Duo, wbudowano odtwarzacz MP3 oraz stereofoniczne radio z RDS. To wszystko na szybkiej i funkcjonalnej platformie Marita Compact DB2010. Nie mogło zabraknąć również takich dodatków jak przeglądarka internetowa, port podczerwieni, bluetooth, obsługa aplikacji java i gier 3d. Jedną z najistotniejszych innowacji, wprowadzoną wraz z tymi modelami, było wprowadzenie nowego portu wymiany danych - tzw. Fast Portu. Zastąpił on wysłużony i znacznie wolniejszy data port, znany stosowany w starszych modelach Sony Ericsson a wcześniej Ericsson. Dzięki dodawanemu w standardzie kablowi DCU-60, wymiana danych pomiędzy telefonem a komputerem stała się niezwykle prosta i szybka. Dodatkowo użytkownicy otrzymali możliwość aktualizacji oprogramowania w telefonie w domowym zaciszu, dzięki wspomnianemu kablowi oraz programowi Sony Ericsson Update Service (słynny SEUS). Święta Trójca była również prekursorem nowego trendu. Oprócz doskonale wyposażonego pod względem technicznym telefonu, pozostawiającym produkty konkurencji daleko w tyle, użytkownik otrzymał również wybór. Pierwszy model z tej trójki - Sony Ericsson W800i, był skierowany dla ludzi kochających muzykę. Zastosowano w nim charakterystyczną biało pomarańczową kolorystykę opatrzoną logiem i nawiązującą do legendarnej serii odtwarzaczy Walkman firmy Sony. Telefon wyróżniał się specjalnym oprogramowaniem z wbudowanym odtwarzaczem Walkman, zawierającym korektor i funkcję MegaBass, dodawano w standardzie kartę pamięci Memory Stick Duo o pojemności aż 512 MB oraz douszne stereofoniczne słuchawki HPM-70 (bazowane na słynnych słuchawkach Sony MDR), wyposażone w przejściówkę Fast Port => Mini Jack. Oprócz tego W800i zaoferował użytkownikom jako pierwszy możliwość wyboru - czy chcą korzystać w pełni z telefonu, czy też odpocząć od świata i wykorzystać jedynie wbudowany odtwarzacz Walkman. Drugi telefon ze świętej trójcy - Sony Ericsson K750i to telefon przeznaczony dla ludzi uwielbiających fotografować. Tył aparatu różnił się znacząco od pozostałych modeli z tej trójki - wyglądem przypominał kompaktowy aparat cyfrowy. Rozsuwana na bok klapka odsłaniała najlepszy w swojej klasie aparat 2MPx. To właśnie po premierze tego telefonu profesjonalni fotografowie zaczęli się wypowiadać, że zdjęcia robione tym aparatem są niepokojąco dobre, jak na telefon komórkowy. Rzeczywiście, zdjęcia z tego telefonu mogą śmiało konkurować z niektórymi aparatami kompaktowymi. Wyposażenie K750i było nieco skromniejsze niż u W800i, albowiem sprzedawano go jedynie w zestawie z 64-megową kartą pamięci i znacznie gorszymi słuchawkami HPM-60, nie posiadającymi wyjścia mini jack. Ostatni z tej trójki - D750i był zrobiony na specjalne zamówienie sieci Deutche Telekom (stąd literka D w nazwie i brandowane oprogramowanie), a w Polsce był dostępny jedynie w sieci Era. Wyglądem przypominał W800i, jednak miał znacznie bardziej stonowaną kolorystykę - jasnoniebieska obudowa połączona ze srebrnymi klawiszami sprawiła, że klient otrzymał naprawdę elegancki i nowoczesny telefon. Jak już nadmieniłem, te trzy telefony odmieniły całkowicie spojrzenie konsumenta. Od tej pory każdy sprzedawany telefon nie miał szans przetrwania na rynku, jeśli nie posiadał eleganckiego wyglądu, niewielkich rozmiarów, wbudowanego dobrego aparatu, odtwarzacza MP3 i radia. Dzięki tym modelom stało się możliwe i popularne tzw. flashowanie telefonu (wymiana oprogramowania) w domowym zaciszu, a także tuning - do modeli K750i oraz D750i można było wgrać oprogramowanie od W800i, dzięki czemu uzyskiwało się Walkmana
Latem 2005 roku Sony Ericsson D750i pojawił się w sieci Era. Tak się złożyło, że miałem okazję pobawić się tym modelem przez chwilę. D750i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Bardzo elegancki wygląd, dopracowane szczegóły pod względem designu jak i specyfikacji technicznej oraz świetny wyświetlacz i aparat (to co było widać na ekranie było widać w rzeczywistości) utwierdziły mnie w przekonaniu, że firma Sony Ericsson zmierza w słusznym kierunku zdominowania świata GSM. Niestety D750i miałem niecałe pół godziny. Był to tak gorący i chodliwy towar, że kilkanaście minut po opuszczeniu salonu Ery musiałem rozstać się z tym telefonem w jednym z komisów. Za D750i płacono wtedy od ręki 1200 zł, za jeszcze niedostępny wówczas w Erze K750i płacono w granicach 1400-1500 złotych
C.D.N ...
DB2000 Marita Squad:
Od lewej: Z1010i Viola, K600i Mirai, Z800i Vicky, W900i Sakura
Nadal mam Xperie pro i to się już nigdy mam nadzieję nie zmieni, no chyba że kiedyś wyzionie ducha (odpukać) to nadal będę ją miał. Wszak to najlepszy i najbardziej wszechstronny Sony Ericsson w historii...
Cóż, po czterech latach użytkowania mogę napisać, że nadal spisuje się doskonale, aczkolwiek czasy się zmieniły i niestety bardzo często jest to odczuwalne.
Największe bolączki codzienności, to:
Zbyt mała pamięć wewnętrzna. To zdecydowanie największa wada, bo niewiele aplikacji możemy pomieścić, a niestety producent systemu - Google - skutecznie utrudnia nam życie swoimi praktykami. Mam na myśli aplikację Google Services która potrafi pożreć całą wolną pamięć wewnętrzną na swoje dane, co skutkuje notorycznym wyświetlaniem się ikonki powiadamiającej o zbyt małej ilości miejsca w pamięci telefonu. Co zatrzymuje działanie niektórych przydatnych aplikacji. Niestety 512 MB kość flash, to wada numer jeden.
Przestarzały Android 2.3.4 Gingerbread. Świetny system, ale zupełnie nie nadający się do użytku we współczesności, bo jakąkolwiek aplikację chcielibyśmy ściągnąć z marketu, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie działać, bo wymaga co najmniej Kit Kata, albo Jelly Beana. Także gdybyś chciał upolować Snorlaxa na Xperii pro MK16i, to mam złe wieści, nie uda Ci się to. Do tego wbudowana przeglądarka www notorycznie pluje irytującymi komunikatami o certyfikatach, co może zniechęcić niejedną osobę do surfowania po sieci, na szczęście da się to obejść instalując Firefoxa (o ile pozwoli na to wada numer jeden - zbyt mała pamięć wewnętrzna).
Tak na dobrą sprawę nie ma wielu powodów do narzekań, co bardzo dobrze świadczy o tym, jak bardzo udanym modelem była Xperia pro MK16i. Oczywiście malkontenci znajdą więcej wad, chociaż jak się dobrze przyjrzeć - trudno uznać je za wady:
RAM - 512 MB w dzisiejszych czasach szału nie robi, ale w zupełności wystarcza. Właściwie z powodu dwóch wyżej wymienionych wad - większa ilość pamięci RAM nie jest nam potrzebna. Nie zainstalujemy sobie przecież setek zasobożernych aplikacji z Google Play, bo nie mamy na to miejsca ani też wspieranej dzisiaj wersji Androida. A jak wiadomo wolny ram to zmarnowany ram, więc siłą rzeczy 512 MB w tym przypadku jest jak najbardziej okey.
Jakość wykonania - cóż, po tylu latach użytkowania trudno odnaleźć na telefonie ślady oryginalnego lakieru na głównej części telefonu. Doszło mi trochę irytujących rys na ekranie, lakier ze srebrnych guzików zaczął się ścierać. Ale co się dziwić, nigdy nie oszczędzałem telefonu i zawsze był intensywnie użytkowany. Chociaż na dobrą sprawę nie ma na co narzekać - telefon upadał wielokrotnie i wszystkie katorgi zniósł bez większych obrażeń. Nie wygina się, nie pęka jak większość współczesnych dotykowców, nie wybucha jak nowe samsungi czy iPhone'y. Poza lakierem (co było wiadome od początku użytkownia, że z czasem zejdzie) telefon na medal
Brak LTE - tak, to rzeczywiście może być problemem we współczesności, zwłaszcza jeśli używamy telefonu jako swojego głównego źródła łączności ze światem. Przy prędkościach transferu danych oferowanych przez Xperię pro (download do 7,2 Mbps i upload do 3,6 Mbps) transmisja większych ilości danych, powyżej jednego gigabajta, może potrwać. Ale do przeglądania netu, youtube, komunikatorów wystarcza w sam raz.
Ekran 3,7" - dla jednych wada, dla innych zaleta. Fakt, przeglądanie internetu czy oglądanie filmów na takim ekranie jest nieco mniej komfortowe niż na standardowych dzisiaj 5,2" ale... Jak się chowa Xperię pro do kieszeni czy bierze do ręki to naprawdę jest różnica. I człowiek oddycha z ulgą, że jednak kiedyś przedmioty codziennego użytku były bardziej poręczne
Zalety:
Klawiatura qwerty - nadal niezastąpiona. Chociaż mam inne dotykowe telefony, ten jest moim ulubionym. Nie potrafię po latach się przerzucić na dotyk. Nawet na 5,2" ekranie dotykowym pisanie wiadomości to dla mnie istny koszmar i jeśli muszę coś napisać, to wolę sobie na innej Xperii odpalić tethering wifi i na mojej sex pro wifi, żeby połączyć się z netem i coś napisać lub z kimś porozmawiać, niż męczyć się na dotykowej.
Aparat 8,1 MPx - nadal niezastąpiony. Weź dowolny telefon z Androidem. Choćbyś miał aparat 20,1 MPx czy te najnowsze obecnie 23 MPx i choćbyś się dwoił i troił, to jakość zdjęć zrobionych Xperią pro będzie o niebo lepsza. I jeśli mam robić zdjęcie nowszą Xperią albo Xperią pro, wolę Xperię pro. Zdjęcia są ładniejsze i mniej miejsca zajmują. Nowsze Xperie za to lepiej spisują się przy kręceniu filmów i temu nie zaprzeczę. I jedyny powód dla którego tak często nie robię ostatnio zdjęć Xperią pro jest dosyć banalny - do zdjęć używam Satio, który w segmencie fotografii mobilnej zmiata wszelką konkurencję i każdą Xperię
Wymienialna bateria - To jest po prostu rewelacja. Zwłaszcza w podróży, ale i czasami w życiu codziennym. Zawsze mam przy sobie dwie naładowane zapasowe baterie i nigdy nie muszę się martwić o to, że zostanę bez telefonu, bez aparatu, bez internetu, bez mapy i nawigacji, bez odtwarzacza muzyki i tak dalej. Nowsze Xperie zawiodły mnie wielokrotnie, bo trzeba było gdzieś dotrzeć, coś sprawdzić, zrobić zdjęcie, zadzwonić - ale się nie dało, bo bateria jest pusta, telefon martwy, bateria niewymienialna a możliwości naładowania brak. Wtedy zawsze pałeczkę przejmuje Xperia pro i wygra z każdym współczesnym smartfonem. Pomijając fakt, że bateria trzyma lepiej, niż w nowszych Xperiach, sama świadomość posiadania zapasowych ogniw naprawdę daje nieprawdopodobną swobodę użytkowania telefonu. Możemy sobie bez przeszkód surfować w pociągu czy samolocie po internecie, oglądać filmy, robić zdjęcia i tak dalej - bo wiemy, że jak bateria padnie, to sobie wymienimy na naładowaną i po kłopocie. A w przypadku nowej Xperii? Cofamy się do XIX wieku, bo jedyne co mamy to gustowny kosztowny przycisk do papieru i ciągle musimy się stresować, żeby nie świecić niepotrzebnie ekranem, bo procenty baterii lecą jak szalone, a możliwości podładowania (jeśli nie mamy gniazdek, ładowarek i powerbanka) - brak. A baterie BA 700 są lekkie, poręczne, można wsadzić do kurtki czy plecaka i nie martwić się o brak energii w telefonie.
Tak, chyba to tyle takich najważniejszych uwag. Procesor nadal świetnie się spisuje i telefon działa płynnie (kilka lat bez flashowania i właściwie bez restartów), chociaż nie da się ukryć, że nowsze Xperie zwłaszcza ze snapdragonem 801 działają szybciej. Wyjście HDMI - też fantastyczna sprawa, bo niewiele jest modeli na rynku, które można sobie podłączyć od tak do dużego ekranu kabelkiem... Na posiadaczach nowszych telefonów to robi wrażenie. A mogę tak na moim nowym iPhone 7 albo Xperii Z5? Nie. No chyba że masz tę (...) przejściówkę MHL która powinna być w zestawie, ale oczywiście jej (...) nie ma Co jeszcze? Hmm, jak masz jakieś pytania dodatkowe to chętnie odpowiem
There is no electrical schematics because Sony does not repair electrical components at all. So you will not find it, those are all available schematics from Sony
Spróbuj wgrać starszy soft... A jak nie pomoże, to albo coś na płycie, albo antena źle wpięta / nie kontaktuje. No i dochodzi też do tego pogoda, kwestia czy testujesz w pomieszczeniu czy na zewnątrz, czy masz włączone podpowiedzi o lokalizacji satelit przez internet... Ale rozebrać C905 to koszmar, więc szkoda czasu się w to bawić... bo i z GPS w javie żadnego pożytku na 2,4" ekranie w dzisiejszych czasach nie ma. Chcesz mieć dobry GPS w telefonie, to zainwestuj kilka dyszek chociażby w arc / arc S / neo / neo V / pro
I have had to replace the screen before which has obviously made the phone not waterproof no more
Why? Phones fixed in authorized Sony service centre are waterproof after repair. You must use special equipment and have some skills, but it's possible to do.
It's hard to say it may be motherboard, it may be the screen... The only way to find it out is to connect your lcd to working phone and working lcd to your phone. Go to the good service centre, maybe they will help you. If not, buy new phone, because phone is clearly water damaged and those phones lives their own lifes.